wtorek, 31 grudnia 2013

#9. COME BACK

Mam nadzieję, że nie tęskniliście za bardzo, a jeśli wręcz przeciwnie to mamy dla was dobrą (tak nam się przynajmniej wydaje) wiadomość. Otóż postanawiamy wznowić działalność naszego bloga, który z przyczyn wcześniej nieokreślonych został zawieszony. Jak większość z was pewnie wie, szkoła się zaczęła, a musimy powiedzieć, że wcale nie jest tak łatwo znaleźć czas przygotowując się do egzaminu gimnazjalnego oraz próbując ogarnąć materiał pierwszej klasy liceum. Notka na bloga, szczególnie jeśli ktoś chce pisać z sensem, wymaga dopracowania. Mamy nadzieję, że zrozumiecie nasze powody - jesteśmy tylko ludźmi.

Dziś, na dobry początek, mam dla was coś o czym wiele się słyszy. Nie tylko w mediach i prasie, ale też wśród znajomych i rodziny. Można by powiedzieć, że problem ten dotyczy całego świata. O co chodzi? Oczywiście o tolerancję, a dokładniej o preferencje seksualne. 
Do poruszenia tego tematu nakłoniła mnie petycja, którą podpisałam i nieświadomie udostępniłam swoje wyjaśnienie dla poparcia legalizacji związków partnerskich, w Polsce, na Facebooku. Od razu pod niechcianym postem pojawił się komentarz mojej znajomej, która w kilku zdaniach skrytykowała to o co pary homoseksualne walczą latami. W odpowiedzi na to, inna znajoma, powiedziała, że przecież chodzi o związki partnerskie (osoby tej samej/różnej płci). A ja mam do tego jedno pytanie. Czy to jest jakaś różnica? Oczywiście dla osób, które nie tolerują par tej samej płci, zawsze znajdzie się kawałeczek, którego można się czepić, ale nie o tym chcę na razie pisać. Chodzi mi bowiem, o to co jest złego w miłości. Nie ma się co zastanawiać na temat tego czy ten mężczyzna ma partnera, czy partnerkę, bo do jasnej cholery - MIŁOŚĆ TO MIŁOŚĆ. 

Ostatnio, stojąc na przerwie z kilkorgiem znajomych, ktoś rozpoczął temat homoseksualizmu. Kiedy wszyscy wypowiedzieli się na ten temat, postanowiłam sprawdzić pewną rzecz, rzucając hasło - Na przeciwko ciebie idze para mężczyzn trzymających się za ręce, co robisz?. 5/7 osób odpowiedziało że przechodzi na drugą stronę ulicy. Jedna koleżanka, która lubuje się w yaoi (manga której jednym z głównych wątków jest temat miłości dwóch mężczyzn), powiedziała że wchodzi z nimi w rozmowę o ich życiu. A ja nadal się zastanawiam i dochodzę do przerażających wniosków. Wiadomo, lepiej rozmawiać niż omijać szerokim łukiem, ale dlaczego, w ogóle zwracać na to większą uwagę? Przecież nic w tym specjalnego, kiedy idzie dziewczyna trzymająca się za rękę z chłopakiem. Nikt nie omija ani też nikt nie zaczepia. Przyjmujemy to naturalnie. Dlaczego w takim razie nie możemy podobnie traktować innych?

Tolerancja w tych czasach jest prawdopodobnie większa niż przed choćby dziesięcioma laty, jednak zatrważające jest to że osoby z mojego środowiska są nie tylko nietolerancyjne do poruszonego wyżej tematu, ale też na przykład do koloru skóry. Czy tego nie przerabialiśmy w XIX wieku? Chciałabym niektórym przypomnieć że mamy XXI i niestety w tych czasach ludzie czarni nie mają oddzielnych łazienek.

Niestety prawdopodobnie długo nie pozbędziemy się tego problemu, a ludi którzy chcieliby coś zmienić jest zbyt mało. Pozostaje jedynie mieć nadzieję na cud? 





wtorek, 10 września 2013

#8. Human Spirit

'-W jakiej Narnii żyjemy. Nigdy nie spotkam swojego idola! Nigdy nie pójdę na koncert. Inni 103217490238759387 razy ich widzieli, a ja nigdy. Jak to możliwe! Idę się zabić.'
Po przeczytaniu tego, pomyślcie przez chwilę. Ile razy wydawało wam się że Polska jest totalnym zadupiem? Że nikt tu nie przyjeżdża, że nie ma żadnych znanych osób?

Teraz takie jest życie nastolatków z Europy Zachodniej, Ameryki Północnej, kawałka Azji i Australii (no ale ilu tam żyje ludzi?). A reszta? Myślicie, ze dla nich jest ważne to że nie mają nowego Bravo z plakatem Jonas Brothers?

Reszta świata głoduje, brakuje im wody, nie mają gdzie mieszkać, panuje wojna. Tam nie ma internetu. Tam nawet nie mają pojęcia kim są jakieś One Direction. To przykre i ja nie mówię o tych tragicznych rzeczach wymienionych w poprzednim zdaniu, ale o tym jak wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy.
Co byśmy zrobili gdyby nagle wybuchła bomba i nie byłoby już internetu, ba, nie byłoby co do ust włożyć. Wtedy też najwazniejszy byłby koncert idola?

Wiadomo że żyjemy w takim a nie innym świecie i choćbyśmy bardzo chcieli nie sprawimy by wszyscy spojrzeli trochę szerzej niż tylko krańce lepiej rozwiniętej częsci świata, ale codziennie, możemy pokazywać, że potrafimy się cieszyć tym co mamy, że nie chcemy się zabić tylko przez to, że nie pójdziemy na czyjś koncert. Cieszmy się z małych rzeczy i doceńmy nasz kraj, bo jest piękny i nie brakuje nam jedzenia, wody, dachu nad głową. Na dodatek mamy internet, telefon, tablety i inne gówna.

Pisząc to, chcę pokazać tym, którzy są nieszczęśliwi przez takie, rzeczy, że zawsze może być gorzej, a jednocześnie by samej częściej o tym pamiętać. Też jestem człowiekiem i jak każdy mam chwile załamania, bo nie mam najnowszej książki o 1D, czy coś innego. W takich chwilach wydaje mi się że świat staje na głowie, że przestaje się kręcić, że płąszczy się i tonie w łzach. A wystarczy tylko pomyśleć, jaka jestem szczęsliwa.

Chciałam w tym poście poruszyć jeszcze jedną sprawę, a właściwie coś bardzo blisko powiązanego z poprzednim moim tematem. Mam do was prośbę, żebyście w komentarzach napisali 10 najważniejszych dla siebie rzeczy.

W szkole chodzę na etykę i ostatnio mieliśmy bardzo ciekawe ćwiczenie, prowadzące do zastanwaiających wniosków. O co chodzi powiem w następnym poście. Proszę was o 10 najważniejszych rzeczy na dole !!!



niedziela, 8 września 2013

#7. Pursuit of hapiness.

Często się zastanawiamy, jaki jest sens życia. Ja słyszę takie pytania, marudzenia, przynajmniej raz na dzień, od ludzi którzy się od siebie bardzo różnią.
Dołącza się też do tego pospolite ' jak znaleźć szczęście?' i 'jak mogę być szczęśliwa/y?'
Otóż to: tmy kreujemy swoje życie.
Dużo się nad tym zastanawiałam. Raz jak byłam w euforii, raz jak miałam lekki stan chandry, raz, jak mój humor był obojetny.
No i doszłam do tego wniosku: my SAMI robimy się szczęśliwi. To my decydujemy o naszym życiu, podejmujemy bardziej i mniej przełomowe kroki.
Można by podawać dużo przykładów - jak to jesteśmy przygnębieni że nie poszliśmy na imprezę na którą chcielismy się wybrać, ale tego JAKIMŚ CUDEM nie zrobiliśmy. Jak to nie spróbowaliśmy niepowarzalnego dania, mimo że chcieliśmy. Jak to przegapiamy mnóstwo fantastycznych okazji. Jak to odsuwamy od siebie ludzi, żałując potem, lecz nie myśląc wcześniej o konsekwencjach.
Czytając to, pewnie myślicie - ja tak nie robię, przecież to tylko debile by tak 'zniesmaczali' (jeśli takie słowo nie istnieje, to przepraszam - to moja słabość, wymyślanie nowego słownictwa ;p) swoje życie!
A ja myślę, że w każdym człowieku, w jego głowie, psychice, siedzi malutki człowieczek. Wredny.
Albo nie, inaczej - że nasza psychika podzielona jest na dwie części - tą dobrą, i tą złą. Ta dobra często próbuje się przebić, pomóc w podejęciu dobrej decyzji, lecz niestety, w większości przypadków, ludzie mają słabą psychikę, i ta zła strona wygrywa.
Nie zdajemy sobie z tego nawet sprawy, ale w niektórych sytuacjach to może być nawet niebezpieczne, przerodzić się w chorobę - chociażby zaburzenia odżywiania, albo lęk przed spotykaniem ludzi, wręcz strach przed nimi, w obawie o nowe, nieznane wydarzenia.
Ja jestem na terapii, i jeśli się znajdzie kogoś dobrego, to warto. Albo przyjaciółkę, albo rodzica, albo jakiegoś bliskiego człowieka. Rozmowa dużo daje, ponieważ rozmawia ta dobra strona. Ta zła myśli - podpowiada złe rzeczy. A rozmawiając z innymi, zwierzając sie im, dyskutując, możemy 'wyjśc' w puste pole, i zobaczyć to złe ego, tego wrednego człowieczka, który nam psuje życie i przeszkadza w byciu szczęśliwym.
Oczywiście są też żywioły, typu powodzie, huragany, przez które tracimy swój dobytek, lub śmiertelne, poważne choroby - te rzeczy też odbierają nam szczęście, co już nie zależy od nas. Ale ja myślę, że takie sytuacje, to 20 % kreowania naszego życia. 80 % zależy po prostu od naszego nastawienia.
Więc co? Jesteście ze mną?  Z NAMI, bo Mania (;*) też tak sądzi!
Proponuje tygodniowy 'projekt' - będziemy wyłapywać złego człowieczka, zastanawiać się nad naszymi decyzjami, i rzeczami tego typu. Potem napiszecie w komentarzach, jak wam szło - a może są tu jakieś niepoprawne, szczęśliwe optymistki? :)
Co wy na to?

A przyziemne tematy: Jak tam szkoła/studia? Czy któraś z was zastanawiała się nad dwujęzycznym profilem klasy w liceum, wie coś o nim więcej? Chciałabym się na taki wybrać, co wiąże się też z potrzebą dodatkowych informacji... ;p Najlepiej Żeromski w Warszawie!


Nat :3

wtorek, 3 września 2013

#6 True Colors (20 faktów!)

Witamyy!
Zaczęła się szkoła, co? Ale aż tak źle nie jest :) Mania jest w super szkole - Hogwarcie, a ja w ostatniej klasie gimnazjum, i staram się dostać do mojego wymarzonego liceum. Jest po prostu normalnie!
Szkoła czeka każdego z nas, jest nieunikniona, więc zamiast narzekać, możemy wyciągać z niej ile pozytywów się da - przecież lepiej być optymistą niż pesymistą!

Przedstawiamy dla was 20 faktów o każdej z nas :) Na początku było trochę trudno je wymyśleć, ale potem szło samo!

A jakie wy macie plany na szkołe? Olewka i imprezy, czy spinanie się i nauka?
A może planujecie już i gwiazdkę, i sylwestra? Ja powiem że nasz napewno będzie niezapomniany :)

Zapraszamy!

NAT:

  1. Mam obywatelstwo francuskie, chociaż nie umiem tego języka.
  2. W gimnazjum poł semestru chodziłam do prywatnej szkoły (Startowa w Warszawie), potem wróciłam do Komorowa, co teraz uważam za głupią decyzje.
  3. Kocham podróżować, i to wszędzie – od dziewiczych lasów Amazonii, po nasycone kulturą Włochy czy średniowieczne miasteczka Prowansji J
  4. Lubię gotować, ale nie ma szału – nie jest to moja pasja.
  5. Wole nie zjeść, niż zjeść coś, czego nie lubię, lub mi nie pasuje.
  6. Jestem wymagająca. Bardzo. Nie we wszystkich aspektach,  ale np.w kulturalnych (filmy, teatr), kulinarnych.
  7. W przyszłości, jedną z moich wymarzonych prac, to działanie w polityce – minister spraw wewnętrznych, zagranicznych, premier – jedynie jeśli zostanę w Polsce, oczywiście. Drugim zawodem to dziennikarstwo połączone z podróżowaniem.
  8. Ostatnio odkryłam, że naprawdę umiem grać, i to bardzo dobrze – zapisuje się do szkoły teatralnej w Pałacu Kultury w Warszawie J
  9. Z mojej rodziny najbardziej dogaduje się z tatą, jest moim ‘buddym’ (:D), a najgorzej z babcią.
  10. Przez całe moje życie miałam niesamowitą presje towarzyską – wiecie, jak w tych amerykańskich filmach ze szkołą – ale w te wakacje wszystko się odmieniło.
  11. W te wakacje wyjechałam także do Londynu gdzie poznałam jedną z najbliższych mi osób, normalnie bratnią duszę – Manie, współwłaścicielkę tego bloga :3 I wciąż nie mogę w to uwierzyć, że takie szczęście nas spotkało. Tego nie da się opisać.
  12. W sprawie imprez jestem pośrednia – czasem mam ochotę na pożądną, gibusiarską wręcz, ale częściej wolę coś mniejszego.
  13. Od poprzedniego lata choruje na anoreksje, teraz już pokonuje – przynajmniej tak czuje, chodzę na wspaniałą terapię, z rodzicami mam wspaniałe relacje, i czuje że idzie do normy. Teraz muszę przytyć, i to bardzo, bo moja waga jest krytyczna, jeśli chodzi o zdrowie. Wygląd też.
  14. Czasem widzę, jak źle wygladam, a czasem, niestety, myślę sobie że nie ma czego zmieniać, mimo że ludzie mi mówią, że jestem zdecydowanie za chuda, co muszę jak najszybciej wywalić z łepetyny.
  15. Uwielbiam jezyki – najbardziej angielski i francuski – z angielskim wiąże przyszłość, francuskiego zaczynam się uczyć, a wszyscy w mojej rodzinie go całkowicie znają.
  16.  Jestem pescowegetarianką (nie je tylko mięsa, ryby tak)
  17. Teraz uczęszczam do 3 gimnazjum i mam nadzieje, że moje postanowienie o przykładaniu się do nauki będzie prawdziwe, aby dostać się do Żeromskiego na jezykową 
MANIA:
  1. Kocham konie. Można powiedzieć że jestem uzależniona od przebywania z tymi zwierzętami. Trenuję jazdę konną od 7 lat. 
  2. Mam trzy psy (tak na prawdę tylko jeden jest mój, ale dwoma się opiekuję) dwa koty i królika. Ogólnie rzecz biorąc domowe mini zoo. 
  3. Chodzę do najstarszego liceum w Olsztynie. 
  4. Urodziłam się w Warszawie, a od trzech lat mieszkam w stolicy, ale Warmii i Mazur  
  5. Nie mam pojęcia jak napisać 20 faktów o mnie xd 
  6. Najbardziej denerwuje mnie nietolerancja. Rozumiem że każdy może mieć inne zdanie, ale jeśli zaczniesz wyzywać lub bluźnić na jakąś mniejszość nie ręczę za siebie. 
  7. Wychowałam się w rodzinie niewierzącej, więc nie byłam nawet ochrzczona, ale przez całą podstawówkę chodziłam na religię. 
  8. Moim ulubionym przedmiotem w szkole jest etyka i biologia. 
  9. Kiedyś chcę jeździć na motorze i mieć Forda Mustanga Boss 302 z '69 roku. Zakochałam się w tym samochodzie! 
  10. Jestem fungirlem i shippuję homoseksualne pary w serialach (takie małe spaczenie). 
  11. Moim aktualnym ideałem faceta jest Darren Criss (mógłby być troszkę wyższy). 
  12. Napisałabym czym się jaram ale jest tego za dużo. 
  13. Kocham czytać książki, a moim ulubionym pisarzem jest Carlos Ruiz Zafon i Jose Carlos Somoza. 
  14. Lubię od czasu do czasu zobaczyć dobry film. Moim najlepszym doradcą jest Tata, ja nie wiem skąd on zna tyle książek xd 
  15. Jestem uzależniona od awokado. Kocham awokado. Mogłabym je jeść tonami. 
  16. Kocham japońską kuchnię (nie mówię o sushi, bo jest oklepane, choć je też lubie). Moja mama pracowała w hotelowej restauracji w Tokio. 
  17. Nienawidzę historii ( jako przedmiotu) 
  18. Jestem leniwa, przez co zawalam masę ważnych rzeczy w szkole. 
  19. Kocham seriale! 
  20. TAM, DAM, DAM DAM. Fakt nr 2o. NAT JEST MOJĄ NAJLEPSZĄ PRZYJACIÓŁKĄ! 


Troszkę się o nas dowiedziałyście, to teraz piosenka zgodna z 'prawdą' :D




1.    

niedziela, 1 września 2013

#5. Paradise

Wow. Wakacje zleciały w zastraszającym tempie, co? Chyba wszyscy wiedzą że już jutro idziemy do szkoły! 'Ale jak to, przecież wczoraj było zakończenie roku' - chciałoby się powiedzieć i dalej oddać się błogiemu wypoczywaniu w różnych częściach świata, albo po prostu przy swoich komputerach, laptopach z zimnymi napojami.

Biorąc pod uwagę wszystkie wydarzenia z tych wakacji muszę powiedzieć, że to były nasze (myślę, że Nat się ze mną zgodzi) najlepsze wakacje. Po pierwsze się poznałyśmy. Czasem sie zastanawiam jak bardzo nasze życie zależy od przypadku, prawda? Przecież co by było gdybym zakolegowała się z kimś innym na tym obozie? Gdybym zamieszkała u innej rodziny? Nigdy byśmy się nie poznały.

\W każdym razie. Drugi powód najlepszych wakacji jest prosty: Londyn! Moje zdecydowanie największe marzenie się spełniło! Piękne widoki, cudowne słodycze, pełno dobrego jedzenia! Dokładnie tak jak go sobie wyobrażałam a nawet lepiej. 

Kurde nie mam  dalszych pomysłów. Ale czy trzeba mieć konkretne powody by uważać czas za najlepiej spędzony w swoim życiu? Jak dla mnie nie! A jak wam minęły wakacje? Były tak samo wspaniałe jak moje?

P.S: Ciekawostka. Kiedy Nat była na Sycylii wydałam 200 zł za dużo na smsy i nadal wiszę mojemu tacie 100 zł ://

Kilka zdjęć z Londynu:

Ja, Nat i Wika

Nat chciała się pobawić w piratów.

Każdy hipster chce mieć zdjęcie w budce telefonicznej.



W końcu zdobyłam tą czapkę, trzeba się cieszyć :D

Big Ben - wyraża więcej niż tysiąc słów ♥




czwartek, 29 sierpnia 2013

#4. Forever Young




'Jeśli pot­ra­fisz spędzić z kimś pół godzi­ny w zu­pełnym mil­cze­niu i nie czuć przy tym wca­le skrępo­wania, ty i oso­ba ta możecie zos­tać przy­jaciółmi. Jeśli zaś mil­cze­nie będzie wam ciążyło, jes­teście so­bie ob­cy i nie war­to na­wet sta­rać się o zadzie­rzgnięcie przyjaźni. '

Jeden z naszych ulubionych cytatów, bo jest prawdziwy i prosty. Piękno przyjaźni można opisać w zwykłych słowach, które złączone w zdania tworzą coś takiego.

Dziś spędzamy ostatni dzień razem, co powoduje że otaczająca nas aura jest ponura, choć za oknem świeci słońce. Czas płynie zdecydowanie za szybko i nie ma czasu by zatrzymać się i popatrzeć. Czy to nie straszne. Jak mamy żyć wolno i spokojnie skoro czas przepływa nam przez palce? 

To temat na dłuższą rozkminę, która na 100% niedługo się tu pojawi. Dzis natomiast nakamimy was zdjęciami z tych kilku dni, które przedstawiają nie tylko jedzenie :D






Nad jeziorem. Szkoda ze jak już nad nie doszłyśmy było ciemno :)


Kapliczka w Gietrzwałdzie

Karczma  w Gietrzwałdzie
Karczma  w Gietrzwałdzie
Z sesji na łąkach w Kabornie o zachodzie słońca (Nat)

Z sesji na łąkach w Kabornie o zachodzie słońca (Mania)


Dobra, wyszło że jedzenia nie ma :D

Pozdrowionka ♥

P.S jak wiecie, albo i nie dziś urodziny obchodzi Lea Michele (odtwórczyni roli Rachel z Glee) i Liam Payne (członek zespołu One Direction). Życzymy im więc WSZYTSKIEGO NAJLEPSZEGO :)





wtorek, 27 sierpnia 2013

#3. Hey, Soul Sister ♥

Hejo!
Dziś byłyśmy, jak wspominałyśmy już wczoraj, w Gietrzwałdzie. Jest to urocza mała miejscowość, znajdująca się nieopodal Olsztyna.
Najpierw byłyśmy na obiedzie w Karczmie Warmińskiej. Jadłyśmy sandacza i okonia. Obie ryby podane z sosem gzybowym i ziemniakami. Na talerzyku obok była surówka, kóra na 99% była gotowa, wcześniej po prostu przełożona z pudełka. Ogólnie to całość nie była mistrzostwem świata, ot zwykły obiad.
Potem zwiedziłyśmy, a tak na prawdę to przeszłyśmy obok kościoła, by potem zobaczyć źródełko jakiejś leczniczej (podobno) wody, gdzie, wieki temu, trzem dziewczynkom ukazała się w całej swojej światłości Matka Boska. Nie żebyśmy w to wierzyły, bowiem obie jesteśmy ateistkami i odnosimy się zdecydowania sceptycznie do religii chrześcijańskiej i wszystkich cudów.
***
Po powrocie nie działo się nic ciekawego. Wybrałyśy się na spacer z Tajgą po pobliskich łąkach i przy okazji zrobiłyśmy kilka zdjęć, które pojawią się w podsumowującym nasze spotkanie poście w czwartek :)

Tajga, coby nie było nudno i szaro-buro :)


Na kolację zjadłyśmy placuszki z jabłkiem (które było niewyczuwalne w smaku), malinami i cukrem.



POZDRAWIAMY xx

P.S:  Czy ktoś z Was jest fanem Glee? Bo my właśnie próbujemy opanować euforię, która nas dopadła po obejrzeniu promo 5 sezonu :) >>>>> https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=jnH1bMSytdY