niedziela, 8 września 2013

#7. Pursuit of hapiness.

Często się zastanawiamy, jaki jest sens życia. Ja słyszę takie pytania, marudzenia, przynajmniej raz na dzień, od ludzi którzy się od siebie bardzo różnią.
Dołącza się też do tego pospolite ' jak znaleźć szczęście?' i 'jak mogę być szczęśliwa/y?'
Otóż to: tmy kreujemy swoje życie.
Dużo się nad tym zastanawiałam. Raz jak byłam w euforii, raz jak miałam lekki stan chandry, raz, jak mój humor był obojetny.
No i doszłam do tego wniosku: my SAMI robimy się szczęśliwi. To my decydujemy o naszym życiu, podejmujemy bardziej i mniej przełomowe kroki.
Można by podawać dużo przykładów - jak to jesteśmy przygnębieni że nie poszliśmy na imprezę na którą chcielismy się wybrać, ale tego JAKIMŚ CUDEM nie zrobiliśmy. Jak to nie spróbowaliśmy niepowarzalnego dania, mimo że chcieliśmy. Jak to przegapiamy mnóstwo fantastycznych okazji. Jak to odsuwamy od siebie ludzi, żałując potem, lecz nie myśląc wcześniej o konsekwencjach.
Czytając to, pewnie myślicie - ja tak nie robię, przecież to tylko debile by tak 'zniesmaczali' (jeśli takie słowo nie istnieje, to przepraszam - to moja słabość, wymyślanie nowego słownictwa ;p) swoje życie!
A ja myślę, że w każdym człowieku, w jego głowie, psychice, siedzi malutki człowieczek. Wredny.
Albo nie, inaczej - że nasza psychika podzielona jest na dwie części - tą dobrą, i tą złą. Ta dobra często próbuje się przebić, pomóc w podejęciu dobrej decyzji, lecz niestety, w większości przypadków, ludzie mają słabą psychikę, i ta zła strona wygrywa.
Nie zdajemy sobie z tego nawet sprawy, ale w niektórych sytuacjach to może być nawet niebezpieczne, przerodzić się w chorobę - chociażby zaburzenia odżywiania, albo lęk przed spotykaniem ludzi, wręcz strach przed nimi, w obawie o nowe, nieznane wydarzenia.
Ja jestem na terapii, i jeśli się znajdzie kogoś dobrego, to warto. Albo przyjaciółkę, albo rodzica, albo jakiegoś bliskiego człowieka. Rozmowa dużo daje, ponieważ rozmawia ta dobra strona. Ta zła myśli - podpowiada złe rzeczy. A rozmawiając z innymi, zwierzając sie im, dyskutując, możemy 'wyjśc' w puste pole, i zobaczyć to złe ego, tego wrednego człowieczka, który nam psuje życie i przeszkadza w byciu szczęśliwym.
Oczywiście są też żywioły, typu powodzie, huragany, przez które tracimy swój dobytek, lub śmiertelne, poważne choroby - te rzeczy też odbierają nam szczęście, co już nie zależy od nas. Ale ja myślę, że takie sytuacje, to 20 % kreowania naszego życia. 80 % zależy po prostu od naszego nastawienia.
Więc co? Jesteście ze mną?  Z NAMI, bo Mania (;*) też tak sądzi!
Proponuje tygodniowy 'projekt' - będziemy wyłapywać złego człowieczka, zastanawiać się nad naszymi decyzjami, i rzeczami tego typu. Potem napiszecie w komentarzach, jak wam szło - a może są tu jakieś niepoprawne, szczęśliwe optymistki? :)
Co wy na to?

A przyziemne tematy: Jak tam szkoła/studia? Czy któraś z was zastanawiała się nad dwujęzycznym profilem klasy w liceum, wie coś o nim więcej? Chciałabym się na taki wybrać, co wiąże się też z potrzebą dodatkowych informacji... ;p Najlepiej Żeromski w Warszawie!


Nat :3

8 komentarzy:

  1. Wspaniały tekst, bardzo prawdziwy i dający do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo :) staram się, i o to chodziło!

      Usuń
  2. Macie rację. Samo kreujemy nasze życie i o ile czynniki zewnętrzne nie zawsze zależą od nas, o tyle podejście do życia i to jak na nie patrzymy leży tylko i wyłącznie w naszych rękach. JA byłam w liceum w klasie w grupie DW (w jednej z najlepszych szkół w Polsce) i przyznam szczerze, że przereklamowane. Byłam w biol-chemie więc tylko z biologii i chemii dostawaliśmy kserówki z nazewnictwem po angielsku, gdzie w przypadku medycznych nazw to i tak bez sensu bo większość polskich odpowiedników wiąże się z angielskimi nazwami. Matura dwujęzyczna jest niewiarygodnie prosta. Konstruowana jak dla prymitywów, z tym, że po angielsku (ja zdawałam polską, ale robiłam arkusze)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... No, ja nie mysle o biol-chemie, raczej o dwujezycznej spolecznej, ale dzieki :) napewnk raczej na to sie wybiore, bo human jest troche slaby, a scislych przedmiotow nienawidze ;p

      Usuń
  3. W sumie to bym mogła coś napisać, bo rzeczywiście się różni od liceum :) Ale co np. napisac? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też tak robię i to zdecydowanie za często. Zniechęcanie się lub rezygnacja z czegoś to bardzo w moim stylu. Buziaki !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety - jeśli takie coś wejdzie nam w nawyk, bardzo trudno się tego pozbyć. Ale warto! :)

      Usuń